Lepiej kupić, może koleżanki śmieją sie z niej że nie nosi stanika. W tym wieku dziewczęta bywają bardzo nie wyrozumiałe. Ja dużo wycierpiałam w związku z tym że byłam płaska i nie nosiłam stanika.
Moja 13-letnia córka ma stanik treningowy, który nosi 24 godziny na dobę przez prawie 2 lata. Kiedy pierwszy raz go dostaliśmy, był to jej pierwszy stanik, a ona przymierzyła tylko jeden stanik, kiedy ją dopasowałem. Przez lata kupiłem jej wiele staników, ale ona ich nie nosi.
Moja kochana córka, była jedyną osobą przy mnie w tych pierwszych trudnych minutach i kiedy przyjechali lekarze, aby zabrać mnie do szpitala. Nie rozumiejąc, Natalka poszła ze mną, głaskała mnie po ramieniu, płakała, widząc, jak bardzo cierpię. Poprosiła lekarzy o coś, co mogłoby mi pomóc, najwyraźniej myśląc, że umieram.
Anna Mucha jest ostatnio niczym Britney Spears, która uwielbia swobodę i prawie w ogóle nie nosi stanika.Jest jednak jedna różnica między paniami.Otóż Britney robi to ze świadomością, a
. Łatwy zwrot towaru Kupuj i sprawdź spokojnie w domu. W ciągu 14 dni możesz odstąpić od umowy bez podania przyczyny. Pokaż szczegóły 14 dni na odstąpienie od umowy Najważniejsza jest Twoja satysfakcja z zakupów. Zamówione u nas produkty możesz zwrócić w ciągu 14 dni bez podania przyczyny. Bez stresu i obawDbamy o Twoją wygodę, dlatego w naszym sklepie dokonasz zwrotu na korzystnych kreator zwrotówWszystkie zwroty w naszym sklepie obsługiwane są przez prosty kreator zwrotów, który daje możliwość odesłania do nas paczki za poświęcony czas i złożenie opinii o produktach które z pewnością pomogą innym kupującym w podejmowaniu decyzji w celu zakupu bielizny przez zwolenniczek string. Klasyczne a zarazem eleganckie. Meryl który optymalizuje transport nadmiernej wilgoci daleko od ciała. Novarel miękki i gładki jak jedwab w połączeniu z włóknem Lycra utrzymują sprężystość. Skład surowca: Bawełna 15%, Poliamid 72%, Elastan 13%. Zapytaj o produkt Jeżeli powyższy opis jest dla Ciebie niewystarczający, prześlij nam swoje pytanie odnośnie tego produktu. Postaramy się odpowiedzieć tak szybko jak tylko będzie to możliwe. Dane są przetwarzane zgodnie z polityką prywatności. Przesyłając je, akceptujesz jej postanowienia. Pola oznaczone gwiazdką są wymagane Zainteresuje Ciebie również Poradnik 2018-12-07Staniki, Biustonosze - Miłe - wygodne na jakie zasługujeszRozmiar1 Obwód pod Biustem2 Obwód Biustu65D63-67 cm84-85 cm65E63-67 cm86-87 cm65F63-67 cm88-89 cm65G63-67 cm90-91 cm65H63-67 cm92-93 cm70C66-72 cm87-88 cm70D66-72 cm89-90 cm70E66-72 cm91-92 cm70F66-72 cm93-94 cm70G66-72 cm95-96 cm70H66-72 cm97-98 cm75B73-77 cm90-91 cm75C73-77 cm92-93 cm75D73-77 cm94-95 cm75E73-77 cm96-97 cm75F73-77 cm98-99 cm75G73-77 cm100-101 cm75H73-77 cm102-103 cm80B78-82 cm95-96 cm80C78-82 cm97-98 cm80D78-82 cm99-100 cm80F78-82 cm103-104 cm80G78-82 cm105-106 cm80H78-82 cm107-108 cm85B83-87 cm100-101 cm85C83-87 cm102-103 cm85D83-87 cm104-105 cm85E83-87 cm106-107 cm85F83-87 cm108-109 cm85G83-87 cm110-111 cm85H83-87 cm112-113 cm90B88-92 cm105-106 cm90C88-92 cm107-108 cm90D88-92 cm109-110 cm90E88-92 cm111-112 cm90F88-92 cm113-114 cm90G88-92 cm115-116 cm95B93-97 cm110-111 cm95C93-97 cm112-113 cm95E93-97 cm116-117 cm95F93-97 cm118-119 cmRozmiary - zastosowanie pomiaru: biustonosze, gorsety, itp.: Kolumna pierwsza z lewej strony - rozmiar produktu. Kolumna lewa 1 - obwód pod biustem ( mierzone ściśle). Kolumna prawa 2 - obwód w biuście (mierz w ubranym staniku - nie ściskaj).
Niektórzy producenci twierdzą, że po kilku tygodniach w dobrym staniku biust jędrnieje i odżywa Dla pani 80 C. Już wybieram kilka modeli. Córka – 65, miska G – słyszy klientka z nastolatką. – Ale ja noszę 85 B. Jak to G dla córki, przecież ona nie ma takiego dużego biustu? – kobieta oburza się z niedowierzaniem. Zasłaniają kotary w przymierzalni z naręczem staników, niedługo potem słychać z jednej kabiny zdziwiony głos: – Pasuje, idealnie, no wie pani, nie przypuszczałabym. A z drugiej: – Mamuś, miska jest OK, stanik super, ten w kropki też! Widać, że panie są w tym sklepie z bielizną pierwszy raz, za każdym następnym nie dziwią się fachowej ocenie ich biustów przez właścicielkę i sprzedawczynię, panią Małgorzatę. Drobna kobieta z burzą loków i małym biustem od 11 lat fascynuje się bielizną, zwłaszcza – stanikami. Od dziewięciu lat prowadzi w Opolu swój sklep z polską bielizną młodzieżową, damską, męską. – Zakochałam się w bieliźnie i dzielę się tą moją miłością. Mam w sklepie 4 tys. modeli biustonoszy i wrażenie, że ciągle jakichś mi brakuje – wyjaśnia. – Mogę śmiało powiedzieć, że jestem żywym przykładem na to, iż kobieta o małym biuście może wiele zrobić dla kobiet z dużymi piersiami – śmieje się 30-letnia Małgorzata Kazimierczyk. O bieliźnie może mówić godzinami, wciąż z tym samym błyskiem w oczach. Kiedyś polscy producenci, a na rynku liczy się dziś dziesiątka, organizowali szkolenia, kursy, edukowali sprzedawców. – Poznawaliśmy materiały, modele, zasady konstrukcji stanika, najdrobniejsze szczegóły znane tylko wtajemniczonym i dawniej – gorseciarkom – mówi Małgorzata Kazimierczyk. Wzięła udział w wielu takich szkoleniach i spotkaniach z doświadczonymi konstruktorami oraz lekarzami. Jest partnerem dla producentów. Przyjaźnią się, wymieniają doświadczeniami, wspólnie starają się wprowadzać nowe produkty, choćby na podstawie sugestii i ankiet klientów. – Sprzedawca powinien wiedzieć wszystko o tych wyjątkowych dla komfortu, zdrowia i samopoczucia kobiety elementach odzieży. Nie koszula najbliższa ciału, ale bielizna. To ona “opiekuje się” najdelikatniejszymi częściami ciała i jest w kontakcie z nimi, nosi dziewczęce piersi, które dopiero się formują, może pomóc we właściwym, zdrowym i bezpiecznym kształtowaniu młodych biustów. Biustonosz dba o piersi kobiet w ciąży i mam karmiących, a to wyzwanie i odpowiedzialność, właściwy i piękny może pomóc w odzyskaniu poczucia kobiecości i bezpieczeństwa Amazonkom – wylicza z pasją pani Małgorzata. Kobiety wciąż “kupują metkami”, nie zwracają uwagi na konstrukcję, materiały, formaty, czyli wielkość biustonosza, więc tak naprawdę na swój komfort i zdrowie. Biustonosz przecież to nie tylko względy estetyczne. Klientkom brakuje wiedzy, a mają biustonoszowe przyzwyczajenia – w wielkiej mierze złe. Pokutują czasy, gdy do wyboru były miski A, B, C, obwody od 70 cm, a zagraniczne marki były symbolem luksusu; matki często przekazują takie poglądy córkom. Równocześnie szybko pojawiły się i utrwaliły złe przyzwyczajenia: zakupy tanich chińskich biustonoszy na targach, stoiskach, “na oko”. – Mało mówi się o zależności właściwie dobranego biustonosza i zdrowia, komfortu kobiety. Szacuję, że jedynie 15% moich klientek wie dokładnie, jakich biustonoszy szuka, a jakich na pewno nigdy nie założy. Trudno szukać czegoś, o czym nie wie się, że istnieje – stwierdza pani Małgorzata. Dla potrzeb producentów wyróżnia się trzy typy biustów: mały, średni i duży oraz trzy rodzaje ciężkości piersi – szczególnie ten czynnik, bardzo indywidualny, ma wpływ na rodzaj biustonoszy, szerokość ramiączek czy sposób konstruowania misek. Różne są też typy kształtów i formy piersi. Istotne, by pamiętać, że kształt i wielkość piersi nie pozostają w związku z ciężkością: średnie piersi mogą być ciężkie, a wielki biust wcale bardzo ciężki być nie musi. – Klientka przed zakupem powinna wiedzieć trzy rzeczy: czy chce format biustonosza dekoltowy, półdekoltowy, czy zabudowany, czyli powinna wiedzieć, do jakiego dekoltu będzie go nosić. Czy ma być stanik gładki, czy z elementami haftu? Czasem trzeba iść na kompromis, bo niektóre konstrukcje są nie do wykonania z wyłącznie gładkich materiałów. I po trzecie – jaki efekt optyczny chce uzyskać. Czy piersi mają wyglądać naturalnie, czy być lekko podniesione, czyli push up lub superpush up. Resztę powinien wiedzieć sprzedawca – podpowiada spec od biustonoszy. Piersi w niebezpieczeństwie Powtarza często, że “stanik to nie bluzka, nie dopasuje się”. – Niewłaściwie dobrany biustonosz może deformować piersi, nawet zagrozić życiu. Rok temu przyszła do mnie klientka po wylewie spowodowanym noszeniem niewłaściwego biustonosza przez lata. Przy dużym, ciężkim biuście staniki niewłaściwie dzieliły obciążenie na klatkę piersiową i kręgosłup. Zbyt szerokie w obwodzie, cały ciężar przerzucały na przód, uciskając jednocześnie na krzyżowo-piersiową część kręgosłupa, blokując dopływ krwi. Szczęśliwie klientka wyszła z tego – przestrzega właścicielka sklepu z bielizną. Miski A,B,C przeszły już do historii, w ciągu ostatnich 10 lat widać zmianę w budowie dziewcząt – duże miski biustonoszy przy małym obwodzie pod biustem to dziś norma. Dziś 12-latki noszą rozmiary E, F, przy wąskim obwodzie pod biustem – od 60 cm. Dawniejszy rozmiar 70 jako najniższy przeszedł do historii. – Przy ciężkich biustach i jednocześnie drobnej budowie zachwiane są proporcje. Szczupła dziewczyna z dużymi piersiami przy niewłaściwym biustonoszu obciąża kręgosłup, deformuje rosnące piersi. Dziś nie odczuwa bólu kręgów szyjnych, nie widzi jeszcze ostatecznego kształtu piersi, ale jako 30-latka będzie wiedziała, o czym mówię – wyjaśnia pani Małgorzata. Sama właściwy biustonosz włożyła 11 lat temu, więc we właściwym momencie dla rozwoju piersi. Biust formuje się do 25. roku życia, na jego kształt, jędrność i ułożenie można mieć wpływ do wieku lat 30. Później biustonosze mogą dbać o estetykę piersi, niektórzy producenci twierdzą, że po kilku tygodniach w dobrym biustonoszu biust jędrnieje i odżywa. Panią Małgorzatę bardzo poruszyło, kiedy w jednym z popularnych programów telewizyjnych usłyszała, że nie można w Polsce dobrać biustonosza. Wysłała opinię twórcom programu i… dostała zaproszenie do studia. – Faktem jest, że rozrzut rozmiarowy kobiecych biustów się powiększył. Zaczyna się od A, kończy zaś na J, pod biustem od 60 do 135. I to wszystko można znaleźć u dobrych polskich producentów, w dobrych sklepach – mówi pani Małgorzata. Nie ma w jej sklepie szans na zakup minimizerów, czyli staników pomniejszających optycznie piersi. – Sprzedawałam je przez jakiś czas, dopóki nie dowiedziałam się, jak są niebezpieczne – przyznaje kobieta. Wykrój na pierś jest dwukrotnie mniejszy niż jej rozmiar, potwornie naciskają na pierś. – Wnętrze jest zazwyczaj stylonowe, pierś nie oddycha, poci się. Dłuższe noszenie takich “pras” może prowadzić do deformacji, chorób, blokad we właściwym dopływie krwi, zmian skórnych. Duże piersi to nie wstyd ani nieszczęście, ale młode dziewczyny mają z nimi problem. Są jeszcze nakładki na piersi, w wielu rodzajach, stosowane wówczas, kiedy biustonosz byłby widoczny przy noszonej kreacji. – Bywają wyłożone bawełną, ale często silikon bezpośrednio zasysa pierś jak superglue. Biustonosz w ogóle nie powinien być blisko sutka, jednego z najdelikatniejszych punktów ciała kobiety. Taka nakładka może powodować infekcje, zapalenia sutka – wyjaśnia pani Małgorzata. Wycofała je również ze swojego asortymentu. Ramiączko – niby nic, a na nim utrzymuje się pierś. Zbyt wąskie mogą powodować napięcie mięśni i bóle głowy, uciskają bowiem mięsień czworoboczny, przechodzący przez ramiona i górną część pleców, stąd mogą pojawić się bóle szyi i głowy. Kazimierczyk: – Trudno je dobrać, dlatego producenci najczęściej stosują 10-12 mm, nie zależą tyle od rozmiaru, ile od ciężkości piersi. Można je przepiąć, zmienić, jeśli są zbyt wąskie. Ramiączka są tym elementem biustonosza, który najszybciej się zużywa. “Nie” tanim stanikom z drugiej ręki Lekarze i fachowi sprzedawcy tłumaczą, że fiszbiny w biustonoszu nie przyczyniają się do powstania raka piersi, to mit. – Fiszbina musi być dobrana do rozmiaru piersi, kształtu, kierunku wzrostu i nie uciskać piersi. Jeśli piersi są blisko – to typowe np. dla Murzynek – fiszbiny są okrągłe. Jeśli biust rośnie “spod pachy”, fiszbiny kształtują się bardziej do środka, by zmusić piersi do schodzenia się – wyjaśnia ekspertka. Z doświadczenia konstruktorów biustonoszy wynika, że większość Polek ma piersi bardziej “na zewnątrz”. Co można zrobić dla piersi dojrzałych, ukształtowanych? – Kobieta w każdym wieku może wyglądać w biustonoszu naturalnie, pięknie, właściwy może stać się jej drugą skórą. Niektóre panie z miłości do biustonoszy i bielizny czekają na nowości i mają ich po kilkanaście – wylicza właścicielka sklepu z bielizną, której klientki mają od 8 do 89 lat. Małgorzata Kazimierczyk pozwala sobie czasem na eksperymenty z klientkami: pani szukającej znanej zachodniej marki zaproponowała model, który sama zwykle nosi. Klientka po włożeniu go ze zdziwieniem przyznała, że piersi mogą wyglądać piękniej. Czasem panie przychodzą po najdroższe biustonosze, bo chcą się dopieścić. – Cena nie może być kategorią w doborze. U mnie można kupić biustonosze od 24 zł do 170 zł. Pech chce, że te nieco tańsze leżą najlepiej na paniach, które chcą wydać dużo – śmieje się. Przy tej okazji warto dodać, że w żadnym wypadku nie powinno się nosić biustonoszy po kimś. – Kryzys może usprawiedliwiać takie pomysły, ale nikt nie ma identycznych piersi, noszenie po mamie czy koleżance, podobnie jak zakupy biustonoszy i bielizny w lumpeksach to nie są dobre rozwiązania – przekonuje pani Małgorzata. Podobnie jak zakupy tanich chińskich staników. – Nie porywajmy się na superpromocje sieciowe, nie tylko zresztą bielizny. To tanie produkcje pod różnymi logo i silna reklama. Nic nowego nie mówię, te tanie materiały, z których robione są staniki za grosze, na targach sprzedawane nawet za kilka złotych, mogą być rakotwórcze i deformować piersi – przestrzega. Polskie produkty nie ustępują zaś zachodnim znanym z przaśnych czasów, których synonimem jest Triumph. – Nasi producenci są wspaniali! Biustonosze są oryginalne, piękne, szyte z tych samych materiałów, z jakich szyją w Niemczech, Francji czy we Włoszech. Są wytrzymałe na wychodzenie fiszbin, zresztą firmowe biustonosze mają gwarancję jak każdy produkt. Ważne, że polskie firmy inwestują w nowe wzory, wprowadzają nowe rozmiary. Kiedy zaczęłam pracować, miseczki kończyły się na E. Razem z moimi klientkami wpłynęłyśmy na rozszerzenie rozmiarów do J – podkreśla Małgorzata Kazimierczyk. Przyznaje tylko, że produkty mają małą reklamę, ale coś za coś. Samanta, Corin, Konrad, Alles… Markowy biustonosz wystarczy z pewnością na rok, dwa, czasem na dłużej. Podstawowy zestaw każdej kobiety to przynajmniej dwa biustonosze. Mamy i Amazonki Piersi kobiece w różnych okresach życia pełnią różne funkcje, nie tylko estetyczne. Kiedy kobieta przygotowuje się do bycia matką, jej piersi w ciąży jędrnieją, pięknieją, niektórzy uważają, że wówczas są najwspanialsze. Ten czas jest ograniczony. Dobry stanik może dać komfort kobietom w ciąży, uchronić piersi przed zmianami kształtu, często wystarczy jeden na całą ciążę. – Musi być uszyty z delikatnych, niepodrażniających tkanin, z elastyczną testowaną fiszbiną, nieuciskający. Przy dużych piersiach zaleca się spanie w biustonoszach bezfiszbinowych – informuje Małgorzata Kazimierczyk, która jest mamą trzyletniego Oskara. Mamy karmiące mają wybór antybakteryjnych, higienicznych i bardzo kobiecych biustonoszy, z wygodnymi odpięciami do karmienia. Wiele wzorów pozwala im czuć się bezpiecznie ze ssącym maluchem, świeżo i komfortowo dla siebie, a dla partnera – seksownie. Podobnie – Amazonki. – Zależy mi na tym, by również one czuły się jak najpiękniejsze i przychodziły do normalnych sklepów z bielizną, a nie do sklepów medycznych jak po nogę. Współpracuję z opolskim oddziałem pań po mastektomii, z radością obserwujemy, jak powstają fasony bezpieczne dla protezy piersi i dla pozostałej piersi, którą od razu po operacji należy utrzymywać we właściwym stanie. Jesteśmy kobietami, rozumiemy swoje potrzeby – cieszy się ta drobna kobieta o dziewczęcej urodzie i wielkiej energii. W katalogu jednej z firm, seria Medibra, wystąpiły cztery odważne panie, Amazonki, pokazując, jakie są kobiece i zmysłowe w dobrej bieliźnie… Kto kupuje dziś biustonosze? – Mamy z córkami, córki z ojcami, dziewczyny z chłopakami, sami chłopcy i mężczyźni dla swoich pań. Nauczyłam panów, żeby przychodzili ze zdjęciem ukochanych, rozpoznaję moje klientki i wiem, co zaproponować, albo oceniam nieznajome i w 80% trafiam w rozmiar i gust – podsumowuje Małgorzata Kazimierczyk. Bez cienia udawania przyznaje, że biustonosze to jej miłość. _________________________ Biustonosz ma być dopasowany rozmiarem pod biustem, wielkością i kształtem miski i fiszbiny do indywidualnych walorów piersi. Długość ramiączek ma wyrażać naturalny tzw. stan każdej pani. Szerokość ramiączek musi być dobrana do ciężkości piersi. Właściwie dobrana miseczka biustonosza nie może uciskać sutków. Zapięcie zawsze na środku kręgosłupa, przód i boki biustonosza powinny kierować się ku górze, tył i zapięcie w dół. Podobne wpisy
ludzie Choć staniki to temat wyjątkowo mi bliski, o Ewie Michalak, której firma ma siedzibę w Łodzi, po raz pierwszy przeczytałam w … „The New York Times”. W grudniu w najsłynniejszym amerykańskim dzienniku pojawił się tekst Amandy Cormier „Najlepsze staniki są najprawdopodobniej w Polsce” („Best bras might be in Poland”). Wśród licznych polskich marek bieliźnianych padła nazwa Ewa Michalak. Dziennikarka „The New York Times” napisała, że Polka robi najprawdopodobniej najlepiej skrojone staniki na świecie. I jest w stanie ubrać każdy biust. To poważna deklaracja. Marka Ewa Michalak jest na rynku od 2008 roku. Jest rozpoznawalna na całym świecie, a robione przez panią sesje zdjęciowe wyznaczają nowy standard w dyskusji o tym, jakie ciała są „normalne”. Ale co było na początku? Na początku był chaos i staniki w rozmiarze 75B (śmiech). A tak na serio, zanim założyłam własną firmę, pracowałam jako freelancerka – konstruktorka i projektantka. Na zasadzie zleceń tworzyłam kolekcje dla największych polskich marek bieliźnianych. Wtedy, na początku XXI wieku marka, która oferowała 9 rozmiarów, to był standard. Te, które miały 13 rozmiarów, to już było coś. No więc robiłam te staniki, walczyłam z wypaleniem zawodowym. Marzyłam, żeby moje projekty były podpisane moim nazwiskiem. W branży bieliźniarskiej byłam znana. Ale chciałam, żeby znały mnie też Materiały prasoweBył 2008 rok i w magazynie „Modna bielizna” przeczytałam tekst „Alfabet nie kończy się na D”. To był wywiad z dziewczynami, które założyły internetowe “Lobby biuściastych”, forum dla kobiet o dużych biustach. W tym wywiadzie dziewczyny mówiły o problemach z kupieniem stanika, gdy masz mały obwód, a duży biust. O tym, jak dyskryminowane są posiadaczki większego biustu. Weszłam na ich stronę zaciekawiona, ale nadal przekonana, że o stanikach wiem wszystko i nic nowego nie odkryję. To była pierwsza lekcja pokory. Bo okazało się, że te rozmiary, które robię, owszem, są potrzebne, ale nijak nie opisują całości społeczeństwa. Bo kobiety nosiły to cholerne 75B nie dlatego, że im pasowało, tylko dlatego, że taki rozmiar był najłatwiej dostępny. Ze zwykłej użytkowniczki forum szybko przerodziłam się w „aktywistkę”. Zaangażowałam się w organizację pierwszego "Zlotu biuściastych", który odbył się w Warszawie. Już wtedy, w “biuściastym świecie”, kobiety wiedziały, że projektuję i szyję. Nieśmiało pytały o możliwość przerobienia stanika czy uszycia czegoś na zamówienie. Na ten pierwszy zlot przyjechałam z Łodzi z paroma stanikami i maszyną do szycia. „Co mi szkodzi”, pomyślałam. Jechałam autem w staniku uszytym przez siebie, zgodnie ze wszystkimi przykazaniami z forum. Jej, jaki on był niewygodny! Pod biustem miałam 75 cm, ale wcisnęłam się w stanik 65, bo tak mi wyszło z kalkulatora na stronie. Strasznie się w tym staniku męczyłam, ruchy miałam ograniczone. No bo założenia były takie, że obwód nie ma się rozciągać, że stanik ma trzymać biust w ryzach, ma być stabilny. I to są dobre założenia. Ale przy przechodzeniu z teorii do praktyki, trzeba być troszkę elastycznym. Na pierwszym zlocie kobiety, które zamówiły u mnie staniki przez internet, podając swoje wymiary mierzone pod biustem i w biuście, zaczęły przymiarki. No i katastrofa. Bo stanik zrobiony na Anię pasuję na Agę, a Ania odchodzi z kwitkiem. „Gdzie jest błąd? Co robię nie tak?” Długo główkowałam. Aż w końcu zaczęłam się zastanawiać, czy ja dobrze mierzę te kobiety? Bo biust ma taką “konsystencję”, jaką ma. I nawet ten najbardziej jędrny, jak jest duży, to bez biustonosza opada. Więc jak wymierzyć wymiar w biuście, gdy kobieta zdejmie biustonosz i jej piersi są tak duże, że lądują w okolicach talii? I wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, że do mierzenia trzeba piersi “oderwać” od klatki piersiowej. Czyli się schylić, tak żeby plecy były równolegle do podłogi. Biust będzie zwisał swobodnie i wtedy można zmierzyć jego realny obwód. Bingo! Staniki zaczęły pasować na osobę, dla której były szyte. Zamówienia spływały. A lobbystki, jak to lobbystki, dalej wywierały presję (śmiech). Tym razem, że zamiast rzeczy robionych na zamówienie, wysyłania obwodów, chcą mieć normalne kolekcje, dostępne w sklepach. Moje staniki były ich zdaniem lepsze, niż brytyjskie, które wtedy uchodziły za złoty standard w świecie "dużobiuściastych". Założyłam firmę. Zatrudniłam ludzi, kupiłam maszyny. Reszta jest historią. Z mnóstwem wzlotów i upadków. Ale nigdy nie żałowałam tej decyzji. Moja firma powstała, jako odpowiedź na oczekiwania klientów. Nigdy nie miałam problemu ze sprzedażą. Nie inwestowałam w reklamę. Wystarczał i wystarcza marketing szeptany. Moje biustonosze można kupić w moim sklepie internetowym i w dobrych butikach na całym świecie, poza Chinami. Po tym artykule w “The New York Times” zasypała nas lawina zamówień. Ledwie wyrabiamy. Klientki, które zamawiają nasze kolekcje do butików w USA, mówią, że jest teraz moda na staniki od Ewy Michalak. Bardzo to miłe. Wszystko szyjemy w Polsce, w Łodzi, w naszej manufakturze. Więc uprzedzę pytania o cenę. Stanik Ewy Michalak kosztuje 200-400 zł, bo to ręczna robota, wyjątkowa konstrukcja i produkcja w pełni Archiwum prywatneMarek, które produkują bieliznę, są tysiące. Każda sieciówka szyje staniki. Co sprawia, że Ewa Michalak tak się wyróżnia na tle konkurencji? Bo w sieciówce, nawet takiej bieliźnianej, która się chwali, że jest inkluzywna i ciałopozytywna, jest 30 rozmiarów. A u mnie jest 300. Oni sprzedają produkt, do którego klient ma się dopasować. A ja mam produkt, który dopasowuje się do klienta. Mam biustonosze od rozmiaru 60 do 140 i miski od AA do P! A jeśli przychodzi do mnie kobieta i jakimś cudem nie mam dla niej bielizny, nie mam jej rozmiaru, to go dla niej tworzę. Za te same pieniądze co „stanik z półki”. Dlaczego? Bo jeśli klientka poświęca mi czas na przymiarkę, to ja korzystam z niej, jako modelki i tworzę produkt, który potem sprzedam też innym kobietom. Więc dlaczego miałaby płacić więcej? Jasne, że sobie dodaję pracy. Bo bywa, że to trwa kilka miesięcy. Potrzebne są przymiarki, szycie. Ale jak jest zrobione, to mogę pochwalić się kolejnym modelem. I kolejną zadowoloną kobietą. Bo prawo do noszenia dobrze dopasowanej bielizny nie powinno być zarezerwowane tylko dla kobiet z przedziału 70-85 cm pod biustem i miseczkami od A do E. No ale finansowo to chyba nie jest najlepsza strategia. Gdyby była, w Triumphie też mieliby 300 rozmiarów... I dlatego tak się cieszę, że prowadzę manufakturę, a nie korporację. Przez pierwsze trzy lata istnienia firmy nie przyniosłam do domu ani złotówki. Utrzymywał nas mąż, który pracował na etacie. A ja każdy grosz wydawałam na pensje dla pracowników, opłacenie faktur i lepsze maszyny. Ale teraz to inna bajka. Nie mam żadnych kredytów czy długów. Zatrudniam 25 osób i nie narzekam. Te początki faktycznie nie były różowe. Wychodziłam do pracy o 5 rano, wracałam o 23 albo następnego dnia. Ileż to razy trzeba było pruć i szyć od nowa całą kolekcję, bo coś poszło nie tak albo zwyczajnie mi się nie podobało? Albo, gdy już gotowy, dopieszczony projekt niosłam do krojczych, żeby ruszali z produkcją, a tam się okazywało, że mamy dwa metry materiału, bo resztę zużyłam na prototypy. „To dokupmy”, mówiłam, nie widząc problemu. A problem był, bo materiał w międzyczasie wyszedł z produkcji. Więc trzeba było zaczynać od początku, bo każdy projekt zaczynam właśnie od materiału. No w korporacji by takie rzeczy nie przeszły. Albo jakbym miała inwestora – biznesmena, który liczy pieniądze i wszystko w tabelkach musi się zgadzać. Własna firma to ogromna elastyczność i ogromna odpowiedzialność. Nie zamieniłabym tego na nic innego. Ale też pracują ze mną wyjątkowi ludzie. Zatrudniam krawcowe, nie szwaczki. Kobiety, które potrafią szyć, robią to z pasją i nie dziwią się, że w ciągu dnia szyją 20 zupełnie różnych staników, zamiast metodą “taśmy” powtarzać te same elementy codziennie. Ludzie, którzy ze mną pracują, potrafią wytrzymać moje specyficzne tempo. Czyli jakie? Takie, które zakłada, że kolekcja powstaje na tydzień przed sesją zdjęciową (śmiech). I pierwsze dni to jest knot za knotem i staniki, które pretendują do tytułu najbrzydszego w historii. A potem jest przełom, górka i praca na totalnym haju. Niestety, ja najlepiej funkcjonuję, gdy dedlajn zagląda w Materiały prasowe A mężczyźni po firmie się kręcą? Kręcą. Mamy trzech „rodzynków”, którzy pracują w krojowni. W tym mój mąż – prezes firmy. Jednak są takie momenty, że panowie nie łażą po innych działach, bo ja biegam w samym staniku. To ten początkowy etap pracy nad nowym modelem. Wówczas nowe konstrukcje testuję na swoim biuście. I jak coś jest nie tak, proszę współpracowniczki o pomoc. Zbiera się stanikowe konsylium i radzimy, co zrobić, żeby było idealnie. A jeszcze gorzej jest, jak robię majtki. Jak ja nie lubię tego momentu konstruowania majtek! To jest droga przez mękę. Bo moje majtki nie mogą rolować się pod brzuchem, nie mogą się przesuwać w czasie chodzenia, mają być ładne, fajne. A jak to sprawdzić? Nosząc je! Więc maszeruję w samych majtkach po firmie, żeby sprawdzić, czy wszystko gra. Nasza firma to specyficzne miejsce (śmiech). I od czasu do czasu zaglądają tu kobiety na brafitting. Tak. Nadal można się do mnie umówić na dopasowanie bielizny, w miejscu, gdzie ona powstaje. Przyjeżdżają kobiety z całego świata. Na spotkanie lepiej umówić się zawczasu, żeby mieć pewność, że będę na miejscu. A jeśli ktoś przyjechać nie może, na stronie jest filmik instruktażowy, jak się zmierzyć i kalkulator, do którego wpisujemy wyniki pomiarów i poznajemy swój rozmiar. I choć internet sprawił, że stajemy się marką globalną, lubię pracę w przymierzalniach, bo widzę, czego kobiety potrzebują. I najczęściej mogę im to dać od Materiały prasoweCo zatem daje dobrze dobrany biustonosz? Przede wszystkim pozwala na dużo większą ruchomość. Przykład – biegniesz do autobusu i nie musisz trzymać biustu, bo robi to stanik. Nie czujesz dyskomfortu. Nic nie boli, nie pije, nie ciśnie. Ciuchy układają się lepiej. Sylwetka jest lżejsza i szczuplejsza. Przykład. Przychodzi do mnie kobieta słusznych rozmiarów, z dużym brzuchem i biustem. Zakłada dobrze dobrany stanik i pach, ma talię. A przecież nie schudła w kwadrans. Biust powędrował wyżej, zrobił się odstęp między brzuchem a szczytem piersi i już, jest talia. No i najważniejsze, przy bardzo dużym biuście dobry stanik to ulga dla kręgosłupa. Dużobiuściaste kobiety wiedzą, o czym mówię. Dobry stanik nie jest remedium na wszystko, ale sprawia, że życie jest trochę łatwiejsze. Wie pani, gdy moja firma startowała, byłam straszną neofitką. Chciałam tę dobrą nowinę brafittingu głosić każdej kobiecie. Bywało, że zatrzymywałam kobiety na ulicy czy w galerii handlowej, żeby im powiedzieć, że mogłyby mieć lepszy stanik. No wariatka jakaś. Raz w galerii zahaczyłam kobietę w przymierzalni. Ona coś mierzyła, ja coś mierzyłam. Wyszła, żeby sie przejrzeć w dużym lustrze i zaczęła biadolić, że sukienka źle leży. A to nie sukienka była zła, tylko cycki miała w pasie! Więc jej mówię, że przepraszam bardzo, ale sukienka jest dobra, tylko stanik trzeba zmienić. Cyk, daję jej wizytówkę. Nie zdążyłam dojechać do firmy, już tam na mnie czekała. Ale są kobiety, które tej zmiany nie potrzebują i koniec. I ja się nauczyłam, że jak przychodzi klientka i z góry widać, że jest nastawiona na nie, to nie będę jej nawracać, namawiać. Bardzo rzadko, ale zdarza się, że ktoś wyjdzie bez stanika. Bo dobrze się czuje w tym, który ma, a mi nic do tego. Nie mogę na siłę ulepszać jej życia, postawy, figury i garderoby. Bo moją rolą nie jest podważanie decyzji innych ludzi. Ale też musiałam się tego Horne w biustonoszu Ewy jak branża mody uczy się ciałopozytywności. Tego akurat można się uczyć od Pani. Sesje marki Ewa Michalak to festiwal inkluzywności. Kobiety w różnym wieku, w różnych rozmiarach, o różnych typach sylwetki. Dobry chwyt marketingowy. To nie chwyt marketingowy. No bo ja szyję bieliznę na te różne figury, w różnych rozmiarach. Jakbym robiła tylko to osławione 75B i głosiła, że jestem ciałopozytywna, to byłby chwyt. A to jest po prostu prezentowanie produktu tak, jak chciałaby go zobaczyć potencjalna klientka. Bo skoro kupuje stanik 85 HH to, co jej po zdjęciu modelki w rozmiarze 65 C? Dla mnie bardzo bardzo ważne jest, żeby pokazywać moje projekty w różnych rozmiarach. Noszę rozmiar 42-44 i jak kupuję sukienkę, to chcę wiedzieć, jak się prezentuje na modelce podobnej do mnie, a nie na szczuplutkiej osiemnastolatce. I już. Ruch ciałopozytywności wziął się z ogromnego wk$$nia. Inaczej się tego nie da nazwać. Wk$$$nia, że w sklepach są ciuchy na szczupłe i bardzo szczupłe kobiety, a na średnie, grube i bardzo grube już nie ma. I jeszcze ta nagonka na kobiety o większych rozmiarach, które mają czelność się pokazać na ulicy czy Instagramie, to już w ogóle doprowadza mnie do szału. Bo każda z nas ma prawo się pokazać. Ja, Tess Holiday i supermodelka nosząca rozmiar 34. Nie chcesz patrzeć? Nie patrz! To, że jest zdjęcie w internecie, które ci się nie podoba, nie oznacza, że musisz od razu się wypowiadać. Coś czuje, że miewa pani styczność z hejtem. Miewam. Ale natychmiast reaguję. I wszelkie komentarze, które uważam za niestosowane, usuwam lub blokuję. Nie pozwalam, żeby ktoś krytykował moje modelki. Możesz skrytykować moją bieliznę, moje projekty, czy są dobrze dobrane do figury, a nawet — czy projekt ci się podoba, ale od moich modelek trzymaj się z daleka. Moja modelka to kobieta, która pracuje. Wykonuje cholernie ciężką pracę. I na dodatek, jest moją klientką. Bo kobiety, które widzisz na sesjach, wzięły się z moich przymierzalni, a nie z agencji modelek. Szukam nie tylko kobiet o różnorodnych sylwetkach, ale też charyzmatycznych, z ciekawą historią. I koniecznie w różnym wieku. Bo bielizna to nie jest ubranie zarezerwowane wyłącznie dla dwudziestolatek. Towarzyszy nam od okresu dojrzewania, aż do Materiały prasoweMało tego, czasem na zdjęciach widać również panią. Mało się fotografuję, ale czasem sama staję przed obiektywem i pokazuje staniki na sobie. Bo uważam, że pokazanie własnego produktu na sobie jest świetną rzeczą, buduje zaufanie do marki. Marka ma wtedy i twarz, i ciało. I zanim pani zapyta, nie nie noszę już rozmiaru 75B, choć zaczynałam od niego, jak chyba każda kobieta w moim wieku (śmiech).Źródło: Archiwum prywatneCzy oprócz własnych staników, nosi pani projekty innych firm? Nie. Ale moja córka czasem nas zdradza, bo lubi biustonosze typu minimizer. I nie wydziedziczyłam jej za to (śmiech). Więc czasem nosi moje projekty, czasem jak chodzimy razem po sklepach i mówi: “Chciałabym sobie kupić jakiś biustonosz. Nie będzie ci przykro?” zawsze mówię: “Nie, nie będzie. Kupuj”. Więc idziemy do sieciówki. Bierze naręcze staników. Po 45 minutach wychodzi z pustymi rękami. “Wiedziałaś, że tak będzie?” pyta. Wiedziałam. “To, czemu mnie nie ostrzegłaś! Pozwoliłaś, żebym traciła czas!” “Chciałaś sprawdzić, to sprawdziłaś. Przecież jakbym ci powiedziała, że nie będą pasować, to i tak byś mi nie uwierzyła”, tłumaczę jej. Wbrew pozorom posiadanie mamy, która jest stanikowym guru, nie jest takie fajne, gdy jesteś nastolatką. A gdyby ta mama ze swojej małej firmy zrobiła stanikowe imperium? O nie. Nie, nie, nie. Myślę, że takie duże marki sprawiają, że tracisz indywidualność. Nie chcę. Nie, nie, nie. Ile razy to “nie” powtórzyłam? Strasznie dużo. Ale absolutnie wykluczone. Chcę, żeby firma się rozwijała, ale nie do monstrualnych rozmiarów. Nie mam innych pasji niż staniki. No może ogródek. Lubię sobie pogrzebać w ziemi. Ale firmy nie zostawię. Moją pasją jest robienie staników. Patrzenie, jak kobiety wychodzą ode mnie wyprostowane, uśmiechnięte i zadowolone ze swojego ciała.
Dobrze się czuję z wymodelowanym i podniesionym biustem, ale chciałabym mieć wybór, czy dziś się modeluję, czy cieszę się zwisem swobodnym – zauważa Kasia Kulpa, autorka Stanikomanii – najstarszego w Polsce bloga poświęconego biustom i biustonoszom. Jolanta Pawnik: Pogadajmy najpierw o wymiarach…. Ja jestem 100D, czasami 95E, a ty? Katarzyna Kulpa, Stanikomania: Ja jestem Kasia. (śmiech) A w mojej komodzie są różne rozmiary biustonoszy: 80H, 80I, 85G, 85H, 36G, 38FF… W podejściu do staników – i do naszych ciał – ważne jest, by pamiętać, że nie jesteśmy kombinacjami liczb i liter! Każda z nas ma w szafie różne rozmiary ubrań – dokładnie tak samo jest ze stanikami. A nawet „bardziej”, bo wystarczy trochę inny materiał, a czasem nawet kolor (bo barwnik wpływa na elastyczność dzianiny), by pasował nam inny rozmiar. Chcąc nosić naprawdę wygodną, dobrze dopasowaną bieliznę, musimy na początek zrozumieć, że najważniejsze jest ciało. Ciało i jego odczucia – nie litery, cyfry, symbole na metkach. W przypadku staników szczególnie niebezpieczne jest przywiązanie do litery. Większość kobiet sądzi, że „ma B” albo „nosi D”, i że to je wpisuje do jakiejś grupy, np. „płaskich”, „średnich” czy „biuściastych”. Tymczasem sama litera nie znaczy nic bez podania liczby, czyli rozmiaru pod biustem. 65G to żaden gigant, jest znacznie mniejsze od 80G. Jak słyszę, że jakaś bardzo piersiasta gwiazda ma rozmiar „duże D”, to opadają mi cycki. (śmiech) Przez takie przekonania osoby z piersiami nie potrafią właściwie dobrać sobie rozmiaru biustonosza i niepotrzebnie zrażają się do tej naprawdę fajnej części garderoby. Czy miałaś kiedyś kompleks swoich piersi? Chyba miałam w życiu wiele szczęścia, bo nie. No, może niekoniecznie podobał mi się ich kształt, ale z rozmiarem nie miałam problemu – jakoś zawsze uważałam, że moje piersi są OK, tylko z bielizną i ubraniami jest coś nie tak, że do nich nie pasują. Dlatego zresztą założyłam Stanikomanię – po to, żeby tę prawdę puścić w świat. Że to nie biusty są jakieś „nie takie” – a słaby wybór bielizny w sklepach. I też po to, by aktywnie zmieniać ten wybór na taki, który pasowałby do realnych potrzeb ludzkich biustów, bo tych kilka czy kilkanaście rozmiarów na krzyż, dostępnych w sieciówkach, kompletnie ich nie zaspokaja. Nasze ciała są znacznie bardziej różnorodne, niż usiłują nam wmówić wielkie koncerny. Jak to było, kiedy byłaś młodą dziewczyną z dużymi cyckami? To nie były jeszcze czasy ciałopozytywności… Nie mówiąc o tym, co było w sklepach z bielizną. Znowu miałam szczęście, bo jako nastolatka i młoda dorosła miałam trochę mniejszy biust niż obecnie. W dodatku, mam wrażenie, nie było wtedy takiego ciśnienia na eksponowanie ciała i w ogóle skupienia na jego wyglądzie, jak teraz, u młodych ludzi chyba bardziej liczyły się modne ubrania czy fryzury. W latach 90. ub. wieku modne były luźne ciuchy i wtedy czasem nawet chodziłam bez stanika, albo w jakimś niedopasowanym, bo tylko takie były, i nie bardzo było to widać. Biust nie zaprzątał jakoś specjalnie mojej uwagi, a jeśli już, to raczej uważałam go za swój atut, nie coś do ukrycia. Owszem, zdarzały się jakieś docinki a propos biustu czy niechciane zainteresowanie przeciwnej płci, ale nic ekstremalnego – sądzę, że nie miałam gorzej niż mniej biuściaste koleżanki. Ale z tego, co słyszę i czytam teraz, dziewczyny z dużymi piersiami czasem mają naprawdę ciężkie życie. Staniki już są – pod warunkiem oczywiście, że wiemy, gdzie ich szukać (nie w sieciówkach!) – i niestety wciąż kosztują więcej, niż te najtańsze w małych rozmiarach, ale są. Gorzej jest z odbiorem społecznym dużego biustu, ze slut shamingiem, bo większe piersi są wedle niektórych obiektem wyłącznie seksualnym, który należy ukryć, a najlepiej to w ogóle zostawić biust w domu, by nie „prowokować” ataków. Brak przystępnej cenowo i powszechnie dostępnej bielizny jest problemem, ale większym jest uprzedmiotowienie. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Beauty Miya Cosmetics My Wonder Balm Hello Yellow, nawilżająco-odżywczy krem do twarzy z masłem mango, 75ml 29,90 zł Beauty Naturell Beta-Karoten + E, 60 tabletek 12,99 zł Beauty Vianek, Normalizujący tonik-wcierka do skóry głowy, 150ml 23,60 zł Zdrowie intymne i seks, Odporność, Good Aging, Energia, Beauty Wimin Zestaw z SOS PMS, 30 saszetek 139,00 zł Beauty Miya Cosmetics My Wonder Balm I'm Coco Nuts, intensywnie nawilżający krem do twarzy z olejkiem kokosowym, 75ml 29,90 zł Wiele kobiet cierpi na coś, co nazywam „literofobią” – kategoryzują swoje ciała według rozmiaru miseczki. Nie chcą słyszeć, że ich prawidłowy rozmiar to nie żadne 75B, a 65F, bo one 'przecież nie mają takiego biustu', a duże piersi to wciąż powód do mniej lub bardziej uświadomionego wstydu Głupio to przyznać, ale ja przez wiele lat nosiłam za mały biustonosz, bo miałam wrażenie, że mam wtedy mniejszy biust. Wiele kobiet z większymi piersiami tak ma. Część na pewno tak, ale to się zmienia. Po pierwsze, mamy coraz lepszy dostęp do dobrych biustonoszy i brafitterek, które pomogą go dobrać. W dobrym biustonoszu, który podtrzymuje piersi i je „ogarnia” w całości, sprawiając, że mniej się kołyszą, nie trzeba ich ciągle poprawiać – jest trochę tak, że zapominasz o tym, że masz piersi! A efekt optyczny często jest taki, że piersi stają się optycznie mniejsze, bo są zebrane, nie wiszą, nie kołyszą się, nie powiększają optycznie tułowia. Wiele kobiet jednak cierpi wciąż na coś, co nazywam „literofobią” – jak mówiłam na początku, kategoryzują swoje ciała według rozmiaru miseczki. Brafitterki opowiadają, że w przymierzalniach kobiety nie chcą słyszeć, że ich prawidłowy rozmiar to nie żadne 75B, a 65F, bo one „przecież nie mają takiego biustu”, a duży rozmiar piersi to wciąż powód do mniej lub bardziej uświadomionego wstydu. Tymczasem, jak wiemy, litera bez liczby nic nie znaczy, a F czy G to żadne ekstremum. Bardzo popularnym, prawidłowym rozmiarem wśród osób z piersiami jest 70F. Tylko że nie wszystkie o tym wiedzą. Włożenie stanika o za małej misce nie sprawi, że twoje duże piersi staną się małe. Wręcz przeciwnie, biust uciekający ze stanika na zewnątrz sprawia wrażenie większego, niż jest w rzeczywistości. Każdemu, kto nie wierzy, że piersi noszące miseczkę G nie są monstrualne, polecam obrazek „naGie biusty”, który stworzyłyśmy kiedyś razem z uczestniczkami forum Lobby Biuściastych, jest u mnie na blogu w artykule „Jak dobrać stanik”. Wiele z nas ma silnie zakodowane, że wyjść bez stanika to jakby nago. Wyobrażałaś sobie, że mogłabyś chodzić bez stanika? Chciałabym, żeby wiszące, niepodtrzymane piersi weszły do kanonu tak samo, jak te podniesione i zebrane stanikiem. Po domu najczęściej chodzę bez bielizny, chyba że akurat coś testuję, co w sumie całkiem często się zdarza. Staniki zapewniają mi większą wygodę w dwóch sytuacjach: w dużym upale (bo piersi podniesione znad brzucha mniej się pocą) oraz gdy się intensywniej ruszam. Poza tym głównie wpływają na wygląd oraz – po prostu są ładne, a ja uwielbiam nosić rzeczy ładne, także pod kiecką. Dobrze się czuję z wymodelowanym i podniesionym biustem, ale chciałabym mieć wybór, czy dziś się modeluję, czy cieszę się zwisem swobodnym. (śmiech) Na ten moment krępuję się wyjść z domu bez, ale chciałabym zmierzać w tym kierunku, by to był wyłącznie mój wybór, a nie poddanie się społecznej presji. Czas już wyrzucić z głowy kanon, według którego jedyne dobre piersi to sterczące kulki. Piersi bez stanika rzadko tak wyglądają. Znam kobiety, moja córka do nich należy, które od razu po wejściu do domu zdejmują stanik i uważają noszenie go za przykrą konieczność. Czy to znaczy, że nie trafiły dotąd na dobry stanik? W czasie lockdownu w mediach przewijał się temat: nosić czy nie? Sama też się z nim rozprawiłam na blogu. Warto wiedzieć, że ani noszenie stanika, ani jego nienoszenie nie jest szkodliwe – nikt tego nie udowodnił. Dobrze dobrany stanik może wybitnie poprawić jakość życia osoby noszącej. Biustonosz jest dla biustu, a nie odwrotnie, zawsze to powtarzam. Ja też lubię chodzić bez stanika i wzdryga mnie na samą myśl, że mogłabym np. w nim spać. Ale wiem, że są osoby, którym tak jest wygodniej! Jesteśmy różne, mamy różne potrzeby w zakresie komfortu. Te potrzeby zmieniają się choćby w trakcie cyklu (wiele kobiet inne staniki nosi przed i w czasie miesiączki, inne w pierwszej połowie cyklu), ale także w ciągu życia. Zauważyłam, że im jestem starsza, tym bardziej wygodnicka, i to chyba zdrowe zjawisko. Ale nie, nie muszę zdzierać z siebie stanika jako pierwszej rzeczy po powrocie do domu. W ciągu dnia najczęściej nie czuję na sobie biustonosza w żaden dotkliwy sposób. Owszem, są takie, których nie wkładam np. na dłuższą podróż, bo wiem, że po paru godzinach zaczną mnie gnieść albo obcierać jakąś szorstką częścią. Ale jeśli coś mnie drapie prawie od samego założenia i szybko zaczynam marzyć o tym, żeby to zdjąć – to znaczy, że nie jesteśmy dla siebie stworzeni. Na wszelki wypadek radzę dobrze się przyjrzeć temu, co nas w staniku uwiera, i na początek upewnić się, czy na pewno nosimy dobry rozmiar, bo zły rozmiar to niesamowicie często popełniany błąd, i powodujący większość niewygód. Jak słyszę, że jakaś bardzo piersiasta gwiazda ma rozmiar „duże D”, to... opadają mi cycki. Przez takie przekonania osoby z piersiami nie potrafią właściwie dobrać sobie rozmiaru biustonosza i zrażają się do tej naprawdę fajnej części garderoby Pamiętasz swój najwygodniejszy stanik w życiu? Nie jestem w stanie wskazać jednej sztuki, bo mam ich za dużo, ale najwygodniejsze dla mnie są staniki brytyjskiej marki Elomi. Jest to marka kierowana do kobiet plus size z miseczkami D+ i rzeczywiście biustonosze te są przystosowane do potrzeb i większego ciała, i większego biustu – chodzi o konstrukcję, dobre rozłożenie ciężaru, przyjemne dla skóry materiały. Chciałabym, żeby któraś z polskich firm stworzyła taka markę. Lubię polską bieliznę, nasze firmy poczyniły w ostatnich latach olbrzymie postępy, jeśli chodzi o inkluzywność rozmiarową, jakość, design – ale wciąż czekam na tę miękkość, na ten najwyższy poziom komfortu. Widzę na blogu, że testujesz różne marki i fasony. Jakie lubisz najbardziej? Ile ich masz w codziennym użytku? Nie mam pojęcia, ile. (śmiech) Moja bielizna dzieli się na taką, którą właśnie testuję do recenzji na bloga i taką, do której wracam. Siłą rzeczy, te testowane noszę nieco częściej i często się one zmieniają, ale mam swoje preferencje, jeśli chodzi o typy biustonoszy. Zdecydowanie najbardziej lubię miękkie, nieusztywniane miseczki na fiszbinach. Usztywniane plasują się na drugim miejscu, a na trzecim są tak zwane półusztywniane oraz kopy, czyli sztywne, termicznie kształtowane miseczki bez szwów. Kręci mnie miękkość, naturalność, przejrzystości i miseczki wymodelowane szwami, nie wytłoczone przez maszynę. Uważam, że prawdziwa sztuka bieliźniarska polega na umiejętnym zszywaniu ze sobą kawałków pięknych tkanin i dzianin. Posiłkowanie się usztywnieniami to pójście na łatwiznę. Duże piersi bez problemu da się podtrzymać i wymodelować przy pomocy miękkich materiałów odpowiedniej jakości. Potrzeba do tego jednak umiejętności konstruktorskich. Jeśli jakaś firma nie potrafi zaoferować mi nieusztywnianych miseczek w moim rozmiarze, to naszą współpracę odkładam na czas, gdy już się tego nauczy. (śmiech) Czytam, że nawet 90 proc. Polek nosi źle dobrane biustonosze. Z czego wynika ta statystyka? Kompleksy? Niewiedza? Źle dobrany biustonosz, czyli jaki? Jakie popełniamy błędy? Jakie krzywdy robimy naszym piersiom źle dobranym stanikiem? Ten procent to takie obiegowe przekonanie – nie wiem, czy ktokolwiek w Polsce to zmierzył. Ale sądząc po tym, że nasze brafitterki mają wciąż pełne ręce roboty, bardzo wiele osób ma problem z samodzielnym, prawidłowym dobraniem stanika. Moim zdaniem w pierwszym rzędzie wynika to z tego, dokąd najczęściej udajemy się po bieliźniane zakupy – na targi, do sieciówek, w tym także tych specjalizujących się w bieliźnie, ale wciąż oferujących wybór rozmiarów, który nazwać „niedostatecznym” to eufemizm. Wybieramy z tego, co jest, usiłując jakoś się w to wcisnąć – to najczęstsza metoda na zakup biustonosza. Sklepów z większym wyborem i salonów brafitterskich jest za mało i nie znajdziemy ich w centrach handlowych. Trzeba ich poszukać, a w tym celu trzeba wiedzieć, że są i w ogóle wierzyć, że dobry stanik dla nas istnieje i będzie lepszy od tego złego. O tym też sporo piszę, bo niestety wiele z nas sądzi, że jeśli nic w sklepie na nas nie pasuje, to znaczy, że problem jest z ciałem, a nie z bielizną czy ubraniem. Potrzebna jest edukacja – w pierwszym rzędzie o tym, że najbardziej masowo produkowane rzeczy tak naprawdę pasują na niewielki wycinek populacji, a fakt, czy mieścisz się w ciuch z sieciówki, czy nie, nie definiuje cię jako człowieka. O inkluzywności, a raczej jej braku, w ofercie firm odzieżowych dużo mówią aktywistki ruchu ciałopozytywnego. W Polsce tak zwana stanikowa rewolucja, czyli pojawienie się największego na świecie wyboru rozmiarów biustonoszy (obok Wielkiej Brytanii) jest wynikiem aktywizmu, który zaczął się kilkanaście lat temu – opowiadam o tym w blogu w artykule „Polska historia stanikowa”. Można powiedzieć, że biuściaste kobiety wymyśliły w naszym kraju ciałopozytywność, „zanim to było modne”. W jakim sensie? W takim, że na pierwszym miejscu postawiły ciało i jego potrzeby i zaczęły domagać się, by różnorodność naszych ciał miała odzwierciedlenie w różnorodności oferowanej im bielizny. Jakie błędy najczęściej popełniamy, kupując biustonosz? Najczęściej popełniane błędy wynikają właśnie ze skąpej oferty w sklepach, głównie z za małego zakresu dostępnych miseczek. Jeśli nie mieścisz się w przymierzany stanik, zwykle pierwszym rozmiarem, po który sięgasz, jest ten większy pod biustem, czyli np. 90D zamiast 85D. Bo gdy w sklepie oferta jest „do D”, to nie masz innej możliwości. Myślę, że im bardziej równouprawnione będą kobiety, tym wygodniejsze będą miały staniki. Biuściaste kobiety wymyśliły w naszym kraju ciałopozytywność, „zanim to było modne”. Na pierwszym miejscu postawiły ciało i jego potrzeby W wyniku tego najczęściej lądujesz z za szerokim rozmiarem pod biustem i za małą miseczką. Efekt? Niepodtrzymany biust, tył podnoszący się do góry, wpijające się ramiączka, druty boleśnie gniotące po bokach i odstające od mostka oraz wybrzuszające się nad miseczkami piersi. Gdy piersi są duże, dochodzą jeszcze bóle kręgosłupa, trwałe odciski od ramiączek. Tak „dobrany” stanik to przepis na garbienie się, skuloną postawę i kiepski nastrój. Dobry stanik, przeciwnie – sprawia, że się prostujesz, a ciężar piersi nosisz swobodnie, jak w plecaku z pasem biodrowym, tylko że tu rolę pasa biodrowego gra opięty pas „podbiustowy”. W dobrym staniku oddychasz pełną piersią i czujesz się dużo bardziej OK ze swoim ciałem. Ten sam błąd robią zarówno osoby grubsze, jak i szczupłe, bo gdy na półkach brak rozmiaru 65 czy 60, sięgasz po 70, albo, co gorsza, od razu po 75B, bo przecież „zawsze miałaś B” i twoje koleżanki też. Noszą, ale czy dobrze się w nim czują? Różnie bywa. Czasem osoby z kompleksami na tle małych piersi magicznie się z nich leczą po dobraniu stanika, który wreszcie nie wjeżdża im na te niby „za małe” piersi, kiedy podniosą ręce. Powód? Za duży rozmiar pod biustem… Oczywiście popularnych błędów i nieprawidłowych przekonań jest dużo więcej, ale po naukę auto-brafittingu zapraszam do siebie. Wspólnym mianownikiem są: brak wyboru, niewiedza i przekonanie o tym, że wszystkiemu winne jest ciało, gdy tymczasem problem jest z ciuchem. Kiedy grubo ponad dekadę temu powstawała Stanikomania, jeszcze nie było łatwo kupić dobry stanik w twoim rozmiarze. Mam wrażenie, że cały czas nie jest łatwo. Tak, tych kilkanaście lat temu panowały jeszcze mroki bra-średniowiecza. (śmiech) Te mroki zostały w dużej mierze rozwiane dzięki, po pierwsze, importowi marek z Wielkiej Brytanii o naprawdę dużych zakresach rozmiarów, a po drugie, dzięki olbrzymiemu rozwojowi polskiego bieliźniarstwa. Polskie firmy z Białegostoku, Łodzi i jeszcze kilku miast poczuły, że zagraniczna konkurencja depcze im po piętach i tak powstały polskie staniki o miseczkach w rozmiarach prawie do końca alfabetu. Powstały też nowe firmy, takie jak Ewa Michalak, która jest rekordzistką w skali światowej, jeśli chodzi o rozmiarową inkluzywność. Gdzie to wszystko można kupić? W salonach brafittingowych, co może pompatycznie brzmi, ale są to głównie kameralne, osiedlowe sklepy, w których pracują oddane brafittingowej misji pasjonatki. Te same, które 15 lat temu nie mogły znaleźć dla siebie staników w sklepach, dziś same je sprzedają. Bra-aktywistki stały się bra-bizneswomen. Oczywiście część starych, tradycyjnych „bieliźniaków” też powiększyła ofertę. Niestety, wciąż nie dostaniesz stanika w dowolnym rozmiarze na każdym rogu, ale większe miasta raczej dysponują już dobrymi stanikowymi adresami. Jeśli mieszkasz daleko od najbliższego salonu, pozostaje internet i bogactwo sklepów online. Trudniej online dobrać rozmiar? To też się zmienia, sklepy oferują „wirtualne brafittingi”, są też grupy wsparcia (np. Stanikomaniaczki na fejsie), blogi, gdzie można zdobyć niezbędną wiedzę. Dobra brafitterka to skarb, ale ja zawsze powtarzam, że najlepiej jest być swoją własną brafitterką – bo to ja najlepiej znam moje ciało, a ciało jest najważniejsze. Czy każda z nas może już znaleźć stanikowy ideał? Mimo tych wszystkich optymistycznych informacji jestem daleka od odtrąbiania zwycięstwa. Ciągle nie we wszystkich rozmiarach mamy tak samo duży wybór, wiele z nas skazanych jest na nieciekawy design, niedopracowane kroje, niedostatecznej jakości materiały. Przemysł bieliźniarski cały czas się rozwija, ale na pewno mógłby szybciej, bo w sumie bielizna jest dość konserwatywną dziedziną mody i niewiele tu innowacji. Potrzeby kobiet, które stanowią większość użytkowniczek biustonoszy, wciąż bywają lekceważone, kobiety dysponują mniejszą siłą przebicia na rynku w wielu aspektach. Myślę, że im bardziej równouprawnione będą kobiety, tym wygodniejsze będą miały staniki (i łatwiejszy stanie się dla nich wybór, by ich nie nosić). Feminizm, body positivity i bielizna to mocno powiązane ze sobą tematy – i to sprawia, że staniki już od tylu lat nie chcą mi się znudzić. (śmiech) Katarzyna Kulpa jest autorką bloga Stanikomania,recenzentką bielizny i aktywistką, współtwórczynią konsumenckiego ruchu „biuściastych”, która do słownika Polek wprowadziła termin brafitting. Od 2007 r. walczy o poszerzanie rozmiarówek i horyzontów, inspirując obie strony rynku: osoby z piersiami i tych, którzy chcą je doskonale ubierać. Zobacz także Treści zawarte w serwisie mają wyłącznie charakter informacyjny i nie stanowią porady lekarskiej. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem.
moja córka nie nosi stanika